piątek, 23 października 2009

"Zakręty"

Ilu ludzi tyle zakrętów.Jedne łagodne, wchodzące w drogę szerokim łukiem- te pokonuje się lekko,łatwo i przyjemnie.Inne , prawie pod kątem prostym- te powodują,że droga jest trudna, choć nie "nie do przebycia", a jeszcze są trudne zakręty. Tak trudne ,że trzeba je pokonywac po wielokroć.Kiedy już wyjdziesz z tego zakrętu, masz satysfakcję,że dałaś radę,że jeszcze nic się nie skończyło,że za zakrętem jest nowa, lepsza droga...
Minęłam taki zakręt....Poobijane boki, rysy na karoserii tak głebokie,że tylko dobry lakier i delikatna ręka fachowca je zniweluje.Ciało prawie bez szwanku ale psyche? No cóż posiada jakieś tam zadry. Są jednak sposoby na zadry i zadziory: takie domowe leki na całe zło-Panaceum!
Zostawiam za sobą wszystko co stało na drodze do zakrętu, w myśl zasady: było-minęło...Czasem pewnie odbiją się w moich rozważaniach ulotne cienie przeszłości, nie zaprzeczę, bo musiałabym zaprzeczyć samej sobie.
JA- wychowana w mieście, pracująca kobieta wracam do miejsca, które wyśniłam, wymarzyłam.Wracam do DOMU.Stworzę go od początku do końca, tak jakby był pierwszy i jedyny. I taki będzie.Nadchodzi NOWE.